– Chciałabym, by Donatan i Cleo wygrali Eurowizję. To jest przaśny festiwal piosenki „paździerzowej” i utwór „My Słowianki” jest do tego adekwatny. Oburzenie świadczy o tym, że nie mamy do siebie dystansu i nie potrafimy wyczuć ironii – mówi w rozmowie z naTemat Joanna „Żywia” Gacparska, kapłanka prowadząca starosłowiańskie obrzędy
.Podobał się pani występ Donatana i Cleo na Eurowizji?
Tak, dlatego, że był zachowany w konwencji ludowej i folkowej, czyli takiej, jaką widzieliśmy już wcześniej w teledyskach Donatana. Ale ja w ogóle mam dość niejednoznaczny stosunek do jego twórczości. Z jednej strony bazuje na ludowości, słowiańskiej tradycji – widzimy piękne stroje ludowe, tradycyjne kobiece prace. Z drugiej, to wszystko jest mocno przeseksualizowane. Głębokie dekolty i ubrania są seksualnie sugestywne, wyglądają ładnie i ponętnie. Jednak gesty, jak polewanie się mlekiem, które ma sugerować mocne konotacje seksualne, są już wulgarne i według mnie przekraczają subtelną granicę.
To już seksizm?
Przesadne określenie. Ja bym mówiła raczej o epatowaniu seksualnością w wydaniu ludowym. Polewanie się wodą czy ruchy wykonywane podczas ubijania masła są dość dwuznaczne same z siebie. Ciężko przypisywać temu jakieś seksistowskie znaczenie. Pani zdaniem Donatan robi dobrą robotą w kwestii promocji „słowiańskości” czy nie?
Znów nie odpowiem jednoznacznie. Na pewno dzięki jego teledyskom promowana jest ludowa kultura, np. wzornictwo, a robi się to w otoczce, która ma się podobać większości. Wiadomo, że w dzisiejszych czasach epatowanie seksualnością jest dobrym sposobem na przyciągnięcie uwagi. Generalnie, jeżeli ileś osób dzięki temu zainteresuje się tematyką ludową, to w porządku.
„Cycata, wytapetowana lala z czerwonymi pazurami, nabierająca do drewnianego wiadra wody” – nasza blogerka pisze, że Donatan utrwala taki wizerunek Słowianek.
Tutaj przemawiają kompleksy. Żaden inny kraj z zachodu Europy, który by wystawił taką reprezentację z takim utworem, by się tym nie przejmował. Jeżeli Austria wystawiła osobę transseksualną, to czy mamy Austriaków kojarzyć właśnie z takim wizerunkiem? Oczywiście, że nie.
Na ile ten wizerunek z „My Słowianki” jest zgodny z prawdziwym obrazem Słowianek?
Musimy rozróżnić pomiędzy wczesną słowiańszczyzną, kiedy kobiety niezamężne miały pozostawioną swobodę seksualną, a późniejszym okresem, kiedy ten aspekt seksualny był bardziej rozbuchany na wsi, gdzie żyło się bliżej natury. Ten wizerunek w klipach Donatana jest przerysowany, ale nie odbiega drastycznie od tego, co jest kwintesencją słowiańskości. A jest nią m.in. seksualność.
Uroda, atrakcyjność – to jest coś, czym należy „sprzedawać” słowiańskość za granicą?
Powiem tak: atrakcyjność sprzedaje się w każdym wydaniu, niezależnie od tego, czy są konotacje ze słowiańskością. Na pewno, jeśli Polska będzie kojarzona z młodymi pięknymi kobietami w ładnych strojach, to nie ma w tym nic złego. Dzisiaj słyszy się o tym, że na zachodzie Europy twórczość Donatana jest często kojarzona z pornografią i seksizmem. Ale z tego, co wiem, w Europie centralnej i wschodniej takich komentarzy raczej nie ma.
A jak postrzegane jest to w pani środowisku? Są głosy, że Donatan szkodzi tym, którzy odwołują się do słowiańskich tradycji?
Oczywiście, ale my w większości patrzymy z przymrużeniem oka. Jest to zabawna konwencja i cieszymy się, że budzi zainteresowanie słowiańską kulturą. Ale nie przywiązujemy do tego specjalnej wagi.
Być może Donatan jest cyniczny. Wykorzystuje słowiańskość, by zrobić biznes?[/b]
Na pewno jest to pewien rodzaju wabik i aspekt słowiańskości jest wykorzystywany. Natomiast to, czy Donatan jest cynicznym graczem, nie ma dla nas większego znaczenia. Chciałabym, by wygrał Eurowizję. To jest przaśny festiwal piosenki „paździerzowej” i ten utwór jest do tego adekwatny. Oburzenie świadczy o tym, że nie mamy do siebie dystansu i nie potrafimy wyczuć ironii
Rozmawiał: Michał Gąsior http://natemat.pl/