Wiele mógłbym powiedzieć o moim świętej pamięci dziadku. Znając Jego temperament, był za młodu kobieciarzem i hulakom, nie raz przyłożył temu, kto na to zasłużył. Nade wszystko, był szlachetnym człowiekiem przedwojennej szkoły, żołnierzem Wojska Polskiego. Dlaczego o tym pisze ? Bo właśnie nadchodzi święto mego Dziada. Święto Przodków – Dziady, zwane częściej Świętem Zmarłych. Tych naszych bliskich, których czyny wykuły się w naszej pamięci, tych, którzy bezpośrednio lub pośrednio dali nam życie. I tu przychodzi mi na myśl ta manipulacja jaką Chrześcijanie zastosowali wobec Naszych zmarłych. Ta sztuczka nazywania Święta Przodków, Świętem Wszystkich Świętych czyli de facto świętem bardzo wąskiej grupy ludzi uznanych za godne czci przez obcą nam instytucję z Watykanu. Mój Dziadek świętym nie był ! Nic mi o tym nie wiadomo. Lecz 1 listopada to jest Jego święto. Prastary dzień za dusze, który zupełnie niefortunnie przypada obecnie na 2 listopada, znalazł się tam, bo katolicy nie mogli z pogańskiej tradycji całkowicie zrezygnować. Dzisiejszy stan jest zatem pozostałością po próbach wypierania przez KK rytuału rodzimego. Ludzie nie uświadamiają sobie jak bardzo tak zwane „Wszystkich Świętych„ istnieje wbrew naturalnej wierze Polaków. Każdy kto choć chwile się nad tym zastanowi, uzna to za absurd. Bo nasi Przodkowie „świętymi” w znaczeniu definicji kościoła kat. Zazwyczaj nie byli, chyba że akurat ktoś jest potomkiem na przykład Św. Doroty, która w przypływie zaburzeń psychicznych, dała się zamurować w klasztornej celi.
Tymczasem pamięci o innych protoplastach naszych nie zabraknie i znicze na ich grobach będą się palić. W tradycji pierwszej polskiej religii, akt oddawania czci przodkom, był jednocześnie aktem wiary. Pogańscy święci byli to po prostu ci z naszych antenatów, którzy w sposób najbardziej doniosły i bohaterski zapisali się w dziejach wspólnoty. Ale o tych mniej bohaterskich, też pamiętano. Dzisiejsi słowianowiercy wierzą, że najszlachetniejsi z nas, po śmierci staną się bliżsi Bogom (zob. Wyznanie Słowiańskiej Wiary), czyli jak poetycko ujął to Stanisław Szukalski „Uwielczą wielkokolisko Bogorłów.”
Sporo można by również powiedzieć o tych cechach Polaków, które nam samym mocno doskwierają, o naszej zazdrości, mściwości i paru innych równie paskudnych przypadłościach. Ale jedną piękną cechę Polacy posiadają bezapelacyjnie, jest nią głęboki szacunek do zmarłych. Nie do jakiś wyimaginowanych świętych, z bajek i pustynnych legend. Z Jeruzalem, Mekki czy innych tropików, lecz do zmarłych, których znaliśmy lub których doceniamy za ich czyny.
Poznałem wielu zblazowanych Europejczyków z zachodu. Tych, którzy zwiedzali Tybet w poszukiwaniu „wyższego Ja” i tych co z nudów, podróżowali do źródeł cuchnącego Gangesu, z nadmiaru czasu i pieniędzy. Wiecie, co tych ludzi, którym wydaje się, że widzieli już wszystko, dziwi w Polsce niepomiernie, gdy przeszli się cmentarnymi uliczkami na 1 listopada w Polsce? Te płonące nekropolie umarłych. Cmentarze zatłoczone bardziej niż hiszpańskie uliczki w piątkowy wieczór. Bo jesteśmy cywilizacją pamiętającą o swoich korzeniach. Nasza kultura przetrwa dopóki, dopóty palić się będą znicze na grobach naszych bliskich.
Moi rodzice, gdy byłem małolatem szli ze mną, co roku na pobliski, opuszczony i mocno zniszczony, poniemiecki cmentarz, palić znicze. I mimo, że nikogo od 50 lat tam nie pochowano, Polacy palili tam znicze, bo czuliby się źle, gdyby w bezpośrednim sąsiedztwie dużej metropolii, nikt nie poszedł do grobów zapalić świeczkę tym, co byli tu przed nami, bez względu na dzielące ich i nas różnice historyczne. Tak właśnie objawia się nasze dziedzictwo kulturowe.
Pamięć przodkom. Sława bohaterom !
Myślozbrodniarz dla Słowiańska Wiara.pl